Witam Was w kolejnym poście.
U mnie zaczęło się już to, czego studenci nie lubią - sesja.
Może nie jest aż tak źle, bo jak dobrze pójdzie, to zostały mi tylko 4 egzaminy, ale jakie...
W tym natłoku nauki, poszłam wczoraj na małe zakupy.
Coś mnie podkusiło, by zwiedzić prawie cały sklep.
W pewnej chwili pomyślałam o czymś do picia, więc udałam się na sam koniec sklepu.
No i stało się - wpadłam w uzależnienie.
Od grudnia mam fazę na Tymbarka, a dokładniej na soki w plastikowych butelkach, bo na nakrętkach są napisy.
I po raz kolejny skusiłam się na zakup całej zgrzewki soków.
Tym razem padło na sok pomarańczowy. Ostatnimi czasy kupowałam po butelce nektaru z czarnej porzeczki.
To moje dwa najlepsze smaki.
Wychodzi na to, że kupuję je ze względu na smak i napisy na nakrętkach.
W tym roku trafiły mi się takie napisy:
- Dzięki za wszystko!
- Zaryzykuj
- Weszło!
- Miłość Cię znajdzie
- A może nad morze?
Nie rozumiem tylko ludzi, którzy nie czytają napisów. Ja czasami biorę butelkę od kogoś tylko po to, aby przeczytać, co się tam kryje.
Czasami jest bardzo zabawnie: kiedyś przyjaciółka kupiła soczek i powiedziałam, żeby na nakrętce było coś z przesłaniem. Było napisane "Przesłanie".
Zawsze też można komuś podarować nakrętkę jako prezent. Pomysłów na wykorzystanie jest wiele.
Czy też jesteście uzależnieni od napisów Tymbarka? A może macie inne dziwne uzależnienia?
Życzę miłego dnia.
Pozdrawiam
Nicki