Hej Kochani,
Witam Was w drugim świątecznym poście w tym roku.
Dzisiaj przygotowałam dla Was wpis o ozdobach.
W większych miastach są już zamontowane jakieś oświetlenia itp duperele.
U mnie dzisiaj na kampusie panowie podpinali stroiki lamp do zasilania.
Rano to szału nie robiło, ale jak wracałam z zajęć po 19, to wszystko już ładnie świeciło.
Poniżej możecie zobaczyć taką jedną lampę.
Czasami można zauważyć, że na niektórych budynkach, np. galeriach, oświetlenie czy ozdoby świąteczne wiszą cały rok.
Bo po co to zdejmować, jeżeli kolejne święta są za rok!?
Światełka są całkiem okej, ale kto chciałby zobaczyć świecącego mikołaja latem?
U mnie światełka owszem wiszą cały rok, ale dawno już się przepaliły.
Natomiast w akademiku też mam już moje lampki.
W tym roku byłam pierwsza z ich prezentacją, ponieważ włączam je od 9 października.
Tak, dobrze czytacie.
I nie, nie zaczęłam świętować na początku października.
Po prostu dwie rzeczy się nałożyły - po wprowadzeniu się do pokoju uporządkowałam wszystkie rzeczy i zostawiłam lampki na wierzchu, a także nie chciałam, aby rybkom było ciemno.
No dobra, mi też miały pomóc w nocy, żeby przyzwyczaić oczy do lekkiego światła.
A to, że ładnie wyglądają i dobrze się przy nich ogląda filmy, to tylko przyjemny dodatek.
Tak więc jak je położyłam na parapecie, tak leżą do tej chwili.
W tym roku nie będę ich przyklejać taśmą do okna, żeby potem nie trzeba było zdzierać kleju.
Poniżej możecie zobaczyć jak to wygląda.
Oczywiście od zewnątrz daje to mega efekt rozświetlenia.
Witam Was w drugim świątecznym poście w tym roku.
Dzisiaj przygotowałam dla Was wpis o ozdobach.
W większych miastach są już zamontowane jakieś oświetlenia itp duperele.
U mnie dzisiaj na kampusie panowie podpinali stroiki lamp do zasilania.
Rano to szału nie robiło, ale jak wracałam z zajęć po 19, to wszystko już ładnie świeciło.
Poniżej możecie zobaczyć taką jedną lampę.
Czasami można zauważyć, że na niektórych budynkach, np. galeriach, oświetlenie czy ozdoby świąteczne wiszą cały rok.
Bo po co to zdejmować, jeżeli kolejne święta są za rok!?
Światełka są całkiem okej, ale kto chciałby zobaczyć świecącego mikołaja latem?
U mnie światełka owszem wiszą cały rok, ale dawno już się przepaliły.
Natomiast w akademiku też mam już moje lampki.
W tym roku byłam pierwsza z ich prezentacją, ponieważ włączam je od 9 października.
Tak, dobrze czytacie.
I nie, nie zaczęłam świętować na początku października.
Po prostu dwie rzeczy się nałożyły - po wprowadzeniu się do pokoju uporządkowałam wszystkie rzeczy i zostawiłam lampki na wierzchu, a także nie chciałam, aby rybkom było ciemno.
No dobra, mi też miały pomóc w nocy, żeby przyzwyczaić oczy do lekkiego światła.
A to, że ładnie wyglądają i dobrze się przy nich ogląda filmy, to tylko przyjemny dodatek.
Tak więc jak je położyłam na parapecie, tak leżą do tej chwili.
W tym roku nie będę ich przyklejać taśmą do okna, żeby potem nie trzeba było zdzierać kleju.
Poniżej możecie zobaczyć jak to wygląda.
Oczywiście od zewnątrz daje to mega efekt rozświetlenia.
Teraz już można podziwiać takie dekoracje w kilku oknach akademików.
I wiecie co?
Dokładnie rok temu zrobiłam tatuaż.
Jakoś tak już nie zwracam na niego zbyt dużej uwagi - po prostu jest.
W końcu do niego przywykłam.
Chociaż był niedawno moment, kiedy się lekko przestraszyłam.
Otóż na samym początku cały tatuaż był wypukły, z czasem przyklepywał się do skóry.
W górnym ogonku litery "c" było najwięcej tuszu i przez cały czas ten fragment był wypukły.
I pewnego dnia zrobiła się tam dziurka i wyciekł czarny glutek.
Wyglądało to trochę jak wulkan - skóra się tak dziwnie rozszerzyła i kilka razy zaobserwowałam mały wyciek.
W dodatku bolało przy dotyku.
Poczekałam kilka dni i wszystko się unormowało.
Teraz już nie czuć wybrzuszenia w tym miejscu, nie ma żadnego stanu zapalnego, nie boli.
Przez 11 miesięcy mojego naciskania na tą literkę, tusz chciał się wreszcie ode mnie uwolnić.
Trzecie zdjęcie poniżej przedstawia jak po roku wygląda tatuaż.
Możecie porównać ze zdjęciami z postu, który był całkowicie jemu poświęcony.
...
Czy w Waszych miastach są już dekoracje uliczne?
A jak ze światełkami?
Życzę miłego dnia.
Pozdrawiam
Nicki
I wiecie co?
Dokładnie rok temu zrobiłam tatuaż.
Jakoś tak już nie zwracam na niego zbyt dużej uwagi - po prostu jest.
W końcu do niego przywykłam.
Chociaż był niedawno moment, kiedy się lekko przestraszyłam.
Otóż na samym początku cały tatuaż był wypukły, z czasem przyklepywał się do skóry.
W górnym ogonku litery "c" było najwięcej tuszu i przez cały czas ten fragment był wypukły.
I pewnego dnia zrobiła się tam dziurka i wyciekł czarny glutek.
Wyglądało to trochę jak wulkan - skóra się tak dziwnie rozszerzyła i kilka razy zaobserwowałam mały wyciek.
W dodatku bolało przy dotyku.
Poczekałam kilka dni i wszystko się unormowało.
Teraz już nie czuć wybrzuszenia w tym miejscu, nie ma żadnego stanu zapalnego, nie boli.
Przez 11 miesięcy mojego naciskania na tą literkę, tusz chciał się wreszcie ode mnie uwolnić.
Trzecie zdjęcie poniżej przedstawia jak po roku wygląda tatuaż.
Możecie porównać ze zdjęciami z postu, który był całkowicie jemu poświęcony.
...
Czy w Waszych miastach są już dekoracje uliczne?
A jak ze światełkami?
Życzę miłego dnia.
Pozdrawiam
Nicki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz