Etykiety

2018-03-23

Ciasto zebra albo nie

Składniki:
  • 2,5 szklanki mąki + 3 lub 6 łyżek (w zależności od wersji ciasta)
  • 1,5 szklanki cukru białego
  • 1 szklanka wody
  • 1 szklanka oleju
  • 5 jajek
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 30 g cukru waniliowego
  • 3 łyżki kakao

Przygotowanie:
  1. Jajka utrzeć z cukrem białym i waniliowym
  2. Powoli do masy dodać przesianą mąkę z dodatkiem proszku do pieczenia i wymieszać.
  3. Dodać olej i wodę.
  4. Dokładnie wymieszać ciasto na gładką masę i uważnie przeczytać kolejną część.
  5. Jeżeli wybraliśmy wersję 1, czyli ciasto zebra, to:
  • Podzielić ciasto na dwie części.
  • Do jednej dodać kakao, a do drugiej mąkę (3 łyżki).
  • U mnie konsystencja obu mas ciastowych przypominała budyń.
  • Na blachę (najlepiej kwadratową, prostokątną lub tortownicę) wylewać masy na środek na przemian, wtedy powstanie zebra, albo chociaż coś podobnego.
  • Można też wylewać ciasto w swój indywidualny sposób.
      6. Jeżeli wybraliśmy wersję 2, czyli ciasto nie-zebra, to:
  • Do całego ciasta dodać 6 łyżek mąki.
  • Wylać ciasto na blachę.
      7.W przypadku obu wersji należy blachy włożyć do piekarnika i piec w 180°C przez godzinę.


Ciasto serdecznie polecam na zbliżające się święta Wielkanocne.
Życzę udanych wypieków!


2018-03-20

Jesień, wiosna czy lato?

Hej Kochani,
Witam Was w kolejnym poście.
Nie będzie to post o porach roku.
Chociaż w zasadzie: jutro będzie Pierwszy Dzień Wiosny.
Widoczny na chodnikach śnieg tego nie wskazuje, ale anomalie pogodowe są ostatnio popularne.
A teraz tak serio:
W piątek zakończyłam tegoroczne obchody Światowego Dnia Liczby Pi.
Tak, byłam tego dnia na Politechnice Warszawskiej.
Tak, było ogłoszenie wyników konkursu fotograficznego.
Nie, nie zajęłam ostatniego miejsca.
Większość osób z komisji uznało moje zdjęcie za najbardziej odjechane i wygrałam.
Nie sądziłam, że do tego dojdzie.
Tak, możecie zobaczyć je poniżej.
Nagroda jakby z ukrytym przekazem, ponieważ nie byłam już dawno w teatrze, a tu bum! Bilet.
A dokładniej dwa bilety na sztukę "Letnie osy kąsają nas nawet w listopadzie".
Letnie osy źle mi się kojarzą, ale pójdę na te przedstawienie.
Już niedługo wrzucę w poście kolejny przepis, tym razen na ciasto, które może być zebrą.
Możliwe, że uda mi się to zrobić w tym tygodniu.
Nie mogę stracić tego przepisu, uwierzcie.
Życzę miłego dnia.
Pozdrawiam
Nicki

2018-03-14

Liczba Pi 2018

Hej Kochani,
Witam Was w kolejnym poście.
Tak jest! Dzisiaj jest Światowy Dzień Liczby Pi.
Wiecie co to dla mnie oznacza?
Tak, kompletne szaleństwo.
Oraz tak! W tym roku świętowałam to w 100%.
Tak się wciągnęłam, że ominęłam 3 wykłady.
Niby to tylko wykłady...
Dobra, dobra...
W piątek zaczęłam szukać na Facebooku, gdzie w Warszawie będzie organizowane jakieś świętowanie dzisiejszego dnia.
I tak oto natknęłam się na wydarzenie zorganizowane przez Politechnikę Warszawską.
Były tam trzy posty z konkursami.
I mało co nie zaczęłam krzyczeć (była już prawie północ).
Najpierw zobaczyłam konkurs "Liczba Pi w kuchni".
Miałam zamiar zrobić ciasteczka w kształcie Pi, ale to co przyszło mi do głowy rano w sobotę, przeszło wszystkie granice.
Nie wstawię tutaj zdjęć, ani nic takiego, bo konkurs jeszcze trwa.
Nie chciałabym, aby ktoś wykorzystał moją pracę.
Ale spokojnie, to jeszcze nie wszystko.
Zanim poszłam do łóżka, natknęłam się na drugi konkurs idealnie dla mnie.
Tytułu nie miał, ale to była recytacja rozwinięcia liczby Pi.
Tak tak tak, to było dzisiaj.
Chwilę przed 9 wyszłam z akademika w stronę metra.
Miałam do przejechania 6 stacji i spacer w stronę Politechniki.
Problem w tym, że jak wyszłam z podziemi, miałam problem ze znalezieniem poprawnej drogi.
Wiecie, czy nie - moja orientacja w terenie jest dosyć słaba. Szczególnie w całkowicie nieznanych obszarach Warszawy.
Na szczęście zobaczyłam kierunkowskaz na Politechnikę.
Dobrze też, że zobaczyłam, jak wygląda budynek wydziału MiNI.
Myślałam, że dotrę tam szybciej, a byłam prawie o 10, czyli jak miał zacząć się konkurs.
Na szczęście zapisało się 6 osób i jury czekało na wszystkich.
Ale się nie doczekali.
Zaczęliśmy jak były trzy osoby.
Pierwszy recytował jedyny chłopak - zajęło mu to bardzi dużo czasu, bo zdążyłam zmarznąć.
Wyszłam z moją konkurentką na podwórko, żeby go nie słuchać.
Ja recytowałam jako ostatnia.
I w sumie byłam tam najkrócej.
W trakcie mojego "występu" wszedł jakiś chłopak, który zapytał się o ten konkurs, po czym został wyproszony.
Potem gdzieś zaginął.
O 12 wszyscy zostali wezwani na ogłoszenie wyników i wręczenie nagród.
Okazało się, że zgłosiła się jeszcze jedna dziewczyna.
Czyli z moich myśli o trzecim miejscu w najgorszym wypadku było już czwarte.
Miałam nadzieję na podium, ale cóż.
Czwarte miejsce zajęła dziewczyna, z którą czekała na podwórku - 123 cyfry.
Trzecie miejsce + nagroda publiczności dla dopisanej dziewczyny - 124 cyfry + śpiew + gra na ukulele.
Drugie miejsce zajęłam ja - 203 cyfry.
Pierwsze miejsce zajął chłopak - 225 cyfr.
Myślałam, że więcej ich powiedział, bo serio, siedział tam i mówił ponad pięć minut, kiedy ja swoje powiedziałam w niecałe 2 minuty.
Byłam zaskoczona wynikami.
Jak zaczęłam się uczyć liczby Pi ciut ponad rok temu, twierdziłam, że 50 cyfr to szaleństwo.
Tak tak, nagrody znajdziecie niżej.
Jak ktoś wie, co to jest to małe czerwone, to proszę o podpowiedź.
Tak więc trzymajmy jeszcze kciuki za drugi konkurs.
Kiedy będą wyniki? W piątek.
Będę na wydziale MiNI od około 16, tak więc będziecie mieć okazję mnie spotkać.
Tylko oby nie jako konkurenci hahaha
Życzę Wam miłego dnia.
Pozdrawiam
Nicki


A tutaj możecie zobaczyć post z zeszłego roku: Pi-day 2017
I przykład mojej Pi-wariacji: Pierniczki

2018-03-08

Pretty woman

Hej Kochane,
Tak, to nie pomyłka.
Sorry mans.
Dzisiaj jest nasz dzień.
Póki pamiętam:
Jestem na 100% pewna, że przynajmniej jeden z bukietów, które dziś widziałam, trafił w Wasze czytelnicze ręce.
Jak "wyszłam na miasto" nie było minuty żebym nie widziała kogoś z kwiatami.
Nawet na walentynki nie było tyle serduszek.
Nauczyłam się dzisiaj pewnej rzeczy (i wdrożyłam ją w 100% do swojego życia):
W szczęściu innych osób szukam swojego szczęścia.
I jeszcze śmieszna ciekawostka:
Nie śpię od 6:30 w środę. Tak, zarwałam nockę.
Jestem cały czas świadoma, nie jestem bardzo zmęczona, a co najdziwniejsze - nie chce mi się spać.
Dzisiaj nie będę spać. Nawet gdybym już się położyła do łóżka.
Ale Wy tak nie róbcie.
Ah, no i od dzisiaj jestem Zombie hahaha.
A tytuł posta taki, ponieważ przed chwilą usłyszałam piosenkę z tego filmu.
Życzę miłego dnia.
Pozdrawiam
Nicki

2018-03-04

Pierniczki w wersji gluten-free

Składniki:

  • 500 g mąki
  • 150 g masła
  • 125 g cukru
  • 125 g miodu (najlepiej płynnego)
  • 2 żółtka
  • 2 łyżki kakao
  • 1-2 łyżki śmietany 30-36%
  • 2 łyżeczki przyprawy korzennej
  • 1 łyżeczka cynamonu 
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
Przygotowanie:
  1. Masło, cukier, miód, przyprawę korzenną, cynamon i kakao podgrzewać stopniowo, ciągle mieszając do połączenia się wszystkich składników.
  2. Sodę oczyszczoną rozpuścić w 1 łyżce wody. Wmieszać do przestygniętej masy miodowej, na koniec dodać żółtka.
  3. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia. Dodać do masy miodowej i zagnieść ciasto. Na koniec dodać śmietanę, aby powstało jednolite ciasto.
  4. Ciasto wałkować kawałkami do grubości ok. 5 mm (lekko napuchną).
  5. Wykrawać foremkami/nożem dowolne kształty.
  6. Piec około 10 minut w temp. 180°C.
  7. Po wystygnięciu pierniczki można polukrować.
Lukier:
  • Do 50 g cukru pudru dodać kilka kropel soku z cytryny. 
  • Po wymieszaniu dodać trochę wody. 
  • Ilość dodanej wody zależy od pożądanej konsystencji. 
  • W przypadku zbyt rzadkiego lukru dodać cukru pudru.

EDIT:
Dlaczego nazwałam to pierniczkami w wersji gluten-free?
Ponieważ z mąki której użyłam (Extra uniwersalna mieszanka mąki  BEZGLUTEN) wyszły przeznakomite pierniczki. Glutenowe osoby, które je jadły, myślały, że są z normalnej mąki.
Myślę, że z glutenowej mąki też wyjdą dobre.




2018-03-01

Wstęp do zlinczowania

Hej Kochani,
Hola amigos!
Wiem, że wszyscy chcecie mnie teraz zlinczować.
Albo chociaż pozostawić na mrozie bez ciepłego ubrania.
Wiecie co?
Rozumiem Was.
Sama też chciałabym to zrobić.
Nawet nie mam wytłumaczenia.
Miałam przez cały czas dwa pomysły na posty, ale dopadł mnie chyba pisarski kryzys.
Chociaż pisarski jest teraz, kiedy nie mam pomysłu na ten post.
Potraktujmy to w takim razie jako marcowy wstęp.
No chyba, że mnie zlinczujecie/zamrozicie, wtedy już więcej postów nie będzie.
Ale mam nadzieję, że nie. Nie chcę się z Wami rozstawać.
Planuję zrobić wkrótce mała rewolucję na blogu.
Jednak nie zdradzę wszystkiego - będzie to ułatwienie dla czytelników.
Jeżeli macie jakieś propozycje, to jestem na nie otwarta.
Najbliższy post będzie w tym tygodniu, a jak nie, to przyszykuję się do kary śmierci.
Życzę miłego dnia.
Pozdrawiam
Nicki