Etykiety

2018-08-27

"Marsjanin" - Andy Weir

Hej Kochani,
Witam Was w kolejnym poście.
Znowu przyszedł czas na książkę.
W ostatnim czasie przeczytałam dwie, ale postanowiłam zacząć od późniejszej.
Wraz z książką "Sto imion", o której możecie przeczytać TU, kupiłam również "Marsjanina".
Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja, w której skład wchodzi Mark Watney, musi ratować się ucieczką z Czerwonej Planety. Kiedy ciężko ranny Mark odzyskuje przytomność, stwierdza, że został na Marsie sam w zdewastowanym przez wichurę obozie, z minimalnymi zapasami powietrza i żywności, bez łączności z Ziemią. Co gorsza, zarówno pozostali członkowie ekspedycji, jak i sztab w Houston uważają go za martwego, nikt więc nie zorganizuje wyprawy ratunkowej; zresztą, nawet gdyby wyruszyli po niego niemal natychmiast, dotarliby na Marsa długo po tym, jak zabtaknie mu powietrza, wody i żywności. Czyżby to był koniec? Nic z tego. Mark rozpoczyna heroiczną walkę o przetrwanie, w której równie ważną rolę co naukowa wiedza, zdolności techniczne i pomysłowość odgrywają niezłomna determinacja i umiejętność zachowania dystansu wobec siebie i świata, który nie zawsze gra fair...
Do kupna zachęcił mnie film, który obejrzałam dwa lata temu. I rok temu.
Według mnie film jest całkiem dobry, więc chciałam porównać go z książką.
Już na początku część była inna, ale to było pewne - w żadnym filmie nie będzie dokładnie tak samo.
No chyba, że czegoś w filmie zapomniałam, ale telewizja Polsat o to zadbała i dziś o 20:05 będzie tam właśnie ten film
Bardzo się cieszę, że przeczytałam tą książkę. Po raz kolejny próbowałam wcielić się w postać głównego bohatera. Wiadomo - ja na Marsie nigdy nie będę.
Nie chcę Wam zdradzać sekretów, musicie to przeczytać.
Chciałam Wam tu zamieścić jeden ze śmieszniejszych fragmentów, ale nie znalazłam tego co chciałam, więc to z końca dziesiątki: " jazda z dozwoloną prędkością stwarza zagrożenie na drodze". Jeśli chcecie wiedzieć o co chodzi --> book.
Jest tu także wiele naukowych terminów, a także przepis na bombę. Przy okazji powtórzyłam chemię.
Poza krytycznymi momentami w życiu Marsjanina Marka są też fragmenty komediowe. Dzięki temu czyta się jeszcze lepiej. I naprawdę wciąga.
Naprawdę polecam.
A teraz czas na obejrzenie filmu.
Życzę miłego dnia.
Pozdrawiam
Nicki


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz