Etykiety

2016-05-31

Prezent od siebie

Hej Kochani,
Jakiś czas temu, czyli chyba tydzień, napisałam Wam, że napiszę o moich prezentach urodzinowych,
które sama sobie zrobiłam.
Wyszło masło maślane, ale chyba wiecie o co chodzi :)
No więc jestem dzisiaj z tym postem.
Chciałam zacząć go pisać w autobusie, ale przypomniałam sobie, że dzisiaj nocuję u babci.
Przynajmniej uda mi się ten post napisać za jednym razem, a nie w 50 częściach
z czego pewnie jesteście szczęśliwi, bo tak post byłby w nocy, albo jutro.
Dobra, zaczynamy.
Pamiętacie, że rok temu na urodziny kupiłam sobie telefon?
No właśnie, rok czasu zbierałam się, by kupić etui, o którym marzyłam 2-3 lata.
I tak oto 24 kwietnia mój brat zamówił etui z Chin.
Jesteście ciekawi jakie to etui?
Jest to Sulley (niebieski potwór z filmu "Potwory i spółka" oraz "Uniwersytet Potworny").
Od dziecka jest to mój ulubiony bohater filmowy.
Jednal ja nie mówię Sulley, tylko Małpeczka.
Pod tekstem znajdziecie zdjęcie.
Może nie być go od razu, ponieważ teraz nie mam warunków do zrobienia zdjęcia i nie wiem, czy mam jakieś gotowe w telefonie.
Idziemy dalej.
Drugim i ostatnim prezentem jest Matowa Pomadka z Golden Rose.
Już jakiś czas polowałam, na coś fajnego i matowego.
Wybrałam kolor numer 01.
Ma ona wiele zalet, np. ładny kolor i nie sklei się.
Jest jednak wada, czyli za dużo się nabiera.
Da się z tym żyć, trzeba tylko oczyścić "łopatkę".
Ja nie maluję całych ust, tylko odrobinkę i rozcieram.
Jest to wygodniejsze, ponieważ im mniej produktu, tym wygodniej.
To zdjęcie na 100% będzie na dole.
Jestem zadowolona z moich prezentów :)
Jeżeli chcecie wyrazić swoją opinię na temat tych rzeczy, zapraszam do komentowania.
Jakbym jeszcze coś chciała dodać, to uzupełnię opis.
Życzę miłego dnia.
Pozdrawiam
Nicki


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz